Oszołomieni urodą Indii

Oszołomieni urodą Indii

Dystrykt 3202 obejmuje tę część Indii, która w powszechnej opinii nie jest atrakcyjna turystycznie, jednak do tego wyjazdu przekonała mnie jego forma: będziemy goszczeni przez kluby Rotary i będziemy mieszkali w domach lokalnych mieszkańców.

Pierwsze wrażenia

Trasa naszej podróży prowadzi przez stan Tamilnadu i Kerala, położonych na samym południu Indii. Na początek Tirupur w Tamilnadu. Rejon jest „zagłębiem” produkcji bielizny. Tu przyjeżdża się w hotelowym zaciszu uzgadniać warunki kontraktów, ale nie w celach turystycznych. Europejczyków na ulicach miast tego stanu spotyka się niezbyt często.

Najczęściej jesteśmy lokowani po jednej parze u jednej rodziny. Gospodyni lub jej kucharka gotuje nam pyszne potrawy, uczy jedzenia po hindusku, czyli bez użycia sztućców tylko z pomocą prawej ręki i parzy niesamowicie dobrą herbatę. Gospodyni podaje do stołu, ale sama nie siada. Kobiety w Indiach jedzą wówczas, gdy mąż i goście zakończą swój posiłek. Za to bardzo pilnują, by dołożyć tych dań, które smakują najbardziej. Z czasem wyrabiamy sobie nawyk chwalenia za smaczne jedzenie, co jest bardzo ważne dla gospodyni, z jednoczesnym energicznym zaprzeczeniem: dziękuję za więcej!

Ekologia i zmiany

Zdaję sobie sprawę, że mój obraz Indii, poprzez kontakt z ludźmi przedsiębiorczymi i majętnymi, nie jest pełny. Nie mamy bezpośredniego kontaktu z tą drugą stroną Indii, składającą się ze świata biedy, slumsów i bezdomności. Ale nie znaczy to, że temat ten jest pomijany przez naszych rotariańskich gospodarzy. Wręcz odwrotnie! Jesteśmy zapoznawani z projektami prowadzonymi przez kluby Rotary w Tamilnadzie i Kerali, które mają na celu, chociaż w małym stopniu poprawić życie. Wielkość i rozmach tych realizacji zaskoczył nas. Nasi gospodarze chętnie pokazują inne, zmieniające się Indie. Tak jak wtedy, gdy jesteśmy w nowoczesnej, ekologicznej szwalni, gdzie w dobrych warunkach pracuje ponad tysiąc osób. Gdy jesteśmy w zakładach odlewniczych w Erode, które produkują części zamienne do samochodów światowych marek. Huta nie tylko daje pracę wielu osobom, ale również prowadzi różne działania społeczne.

Zmienia się również podejście do ekologii, do zwierząt. Byliśmy w schronisku dla słoni. Początkowo myślałam, że chodzi o wykorzystywanie słoni do atrakcji typu przejażdżka, okazało się jednak, że to miejsce regeneracji dla słoni, które na co dzień są przy świątyniach. W schronisku spędzają miesiąc, spacerują (z woźnicą na górze), są kąpane i leczone. Teraz w schronisku przebywa 28 słoni, które mają od 10 do 20 lat. A gdy umrą żaden inny słoń ich nie zastąpi, bo już jest to zabronione.

Spotkania i niespodzianki

Harmonogram pobytu przewidywał wiele spotkań w klubach Rotary. Spodziewałam się raczej sztywnych konferencji, ale rzeczywistość okazała się być bardzo kolorowa i nieprzewidywalna. Pierwszego wieczoru, w Tirupur, jeszcze lekko oszołomieni podróżą i upałem indyjskiej zimy, wychodząc z samochodu nagle otoczeni zostaliśmy głośnymi dźwiękami bębnów i trąb. Otrzymujemy girlandy kwiatów i szaliki. Kobiety przypinają nam kwiaty na włosach, zakładają na szyję korale, malują henną dłonie. Korale I henna oczywiście tylko dla pań, szaliki już kolejne, otrzymujemy wszyscy.

Pomysły na spotkania w klubach rotariańskich bywały różne. W Gobi pod małą świątynią przywitał nas świątobliwy człowiek, kazał nam w parach nałożyć girlandy kwiatów i mrucząc jakieś modlitwy zawiązywał na głowach chustki a na czole malował biały znak. Była to ceremonia odnowienia ślubów małżeńskich.

Akcja budzi reakcję. My też mamy pomysł na spotkanie! Prosimy swoje gospodynie o pożyczenie sari. Szykują nas jak na pierwszy bal! Założenie tej sukni jest skomplikowane, upięcie spódnicy i udrapowanej szarfy tak aby się dobrze trzymała wymaga wprawy. Do tego złota biżuteria, często ślubna naszych gospodyń lub ich córek.

Indyjskie potrawy i cenna woda

Spotkania kończyły się posiłkiem, podawanym w formie bufetu urządzonego na bardzo długim stole. Na duży, płaski talerz przykryty liściem bambusa, obsługujący podają wszystko co wybiorę: ryż, masala, kuleczki z ryżu, sosik mięsny, placuszek, sosik bezmięsny, inny placuszek, potrawka z soczewicy, ryż z ghee a na końcu desery. Pikantne potrawy, jeszcze po zjedzeniu, delikatnie szczypią w usta i miło rozgrzewają żołądek. A po umyciu ręki, jeszcze garstka anyżu z koprem włoskim na trawienie. Umyć ręce można praktycznie wszędzie, bo umywalka jest poza toaletami w pokoju stołowym i na sali restauracyjnej.

W tak gorących krajach jak Indie z dużym szacunkiem podchodzi się do wody pitnej. Jest to wyraz gościnności, gdy gospodarz domu częstuje czystą wodą do picia. W samochodach zauważam termosy. Okazuje się, że zawierają zapas zimnej wody do picia. A przy piciu nie stosuje się kubków. Po prostu wodę wlewa się trzymając termos w taki sposób, aby nie dotykał ust.

Rotariańskie projekty

Mamy bogaty program, bo tutejsi Rotarianie chcą pokazać jak najwięcej swoich dokonań. W Tirupur nasi gospodarze zawieźli nas do krematorium ufundowanym przez Rotary! Brzmi dziwnie, ale gdy weźmie się pod uwagę zwyczaj spalania zwłok, który nakazuje religia a jednocześnie mając na uwadze problem, iż wielu najuboższych nie stać na zakup ilości drewna pozwalającej na całkowite spopielenie ciał i które, pomimo że nie są do końca spalone, nie zostają pogrzebane w ziemi, docenia się tę ideę Rotary. Następnie wizyta w domu dziennego pobytu dla ubogich, ciężarnych kobiet, które uzyskują tutaj opiekę, są karmione, uczone zasad higieny i opieki nad niemowlęciem.

Najwięcej emocji wywołują w nas wizyty w szkołach. W każdej, którą odwiedziliśmy nasza wizyta jest dużym wydarzeniem. Na spotkania z nami dzieci zebrane są w świetlicy albo w sali sportowej. Oficjalne powitanie, szaliki, girlandy kwiatów. Odśpiewanie hymnu narodowego Indii co nadaje naszym wizytom rangi międzynarodowych spotkań. My odwzajemniamy się Mazurkiem Dąbrowskiego. Specjalnie dla nas szykowane są występy. Z zachwytem oglądamy tańczące, przepięknie przebrane dzieci. Pamiętam nasze zdziwienie na widok najmłodszych klas, do których uczęszczają dzieci zaledwie pięcioletnie, które już się uczą i piszą po angielsku.

Ale to co spotkało nas w prywatnej szkole w Gobi było ponad nasze wyobrażenia. Przygotowane przez dzieci, specjalnie na nasz przyjazd powitanie po polsku rozczula nas. Idziemy w towarzystwie Rotarian po czerwonym dywanie, prowadzeni z całym ceremoniałem przy dźwiękach szkolnej orkiestry, do wielkiej sali gimnastycznej, w której zebrano kilka setek dzieci. Jesteśmy na scenie, są powitania, kolejne występy dzieci i młodzieży a na koniec orkiestra gra hymn Indii.

Górskie klimaty i herbaciane plantacje

Po kilku godzinach podróży samochodem po drogach krętych i pnących się w górę, znaleźliśmy się w cudownej krainie herbacianych plantacji, post-kolonialnej zabudowy i ludzi z wytwornymi manierami. Najpierw w Coonoor zwiedzamy fabrykę, w której zielone i świeże listki herbaty przetwarzane są na aromatyczny susz, bez którego trudno sobie wyobrazić codzienność a potem w budynku prawdziwego angielskiego klubu, mamy spotkanie z klubem Rotary. Jest elegancko i uroczyście, ale też wesoło, bo Jurek Jagoda gra na pianinie i zachęca do wspólnych występów.

Potem w jedziemy wagonikami górskiej kolejki wąskotorowej Nilgiri Mountain Railway, wpisanej na listę dziedzictwa UNESCO i jakby żywcem przeniesionej z czasów kolonialnych. Okolica, przez którą jedziemy urzeka nas swoją urodą. Wokół zbocza gór porośnięte szmaragdowo-zielonymi krzewami herbaty, góry, dżungla i małpy. Malowniczo położone miejscowości uzdrowiskowe kiedyś chętnie odwiedzane przez uciekających przed upałem Anglików, obecnie bardzo popularne wśród mieszkańców Indii jeszcze czekają na odkrycie przez zagranicznych turystów.

Na miejsce trafiamy z ostatnimi promieniami słońca i…. jesteśmy oszołomieni urodą tej posiadłości i miejsca, w którym jest położona. Góry nad nami, góry wokół a niżej w dolinie rozciąga się przepiękne Jezioro Szmaragdowe, które malowniczo zapełnia doliny. Dave mieszka w starym domu kupionym przez rodziców od Anglików, w tym stylu wybudowane zostały również domy dla gości. U Dava odpoczywamy, jest wspaniałym gospodarzem. Idziemy na spacer w góry, podziwiamy okolicę, degustujemy herbatę z Jego plantacji.

Te dni w górach, zapamiętam również ze względu na niskie temperatury. W dzień jest ciepło nawet gorąco, ale wysokość, na której się znajdujemy, około 2300 m n.p.m. obniża znacznie temperaturę. Po zachodzie słońca, trzeba było ubrać na siebie wszystkie ciepłe rzeczy, nawet do spania.

Ajurwedyjski Calicut

Wyjeżdżamy z gór i kierujemy się do Kerali, stanu położonego nad brzegiem Morza Arabskiego co gwarantuje powrót do ciepła. Calicut wita nas spodziewanym upałem i niespodziewanie dużą ilością portretów Lenina i Che Guevary na murach, gdyż stan jest rządzony przez komunistów. Calicut, nieduże jak na warunki indyjskie miasto, bo zaledwie 1,7 mln ludności nie zrywa z przeszłością i wciąż pielęgnuje stare tradycje ajurwedy. Nasi gospodarze umawiają całą grupę na masaż w ośrodku prowadzonym przez rodzinę miejscowego Rotarianina od trzech pokoleń, a my korzystamy z tego skwapliwie. Masaż abhyanga, bo takiego doświadczamy wykonują dwie osoby równocześnie i symetrycznie wcierając w ciało mnóstwo ziołowo pachnących olejków. Po masażu z lekko potłuszczonymi włosami jedziemy zobaczyć kolejne rotariańskie projekty. Szczególnie zapada w pamięć wizyta w szkole dla dzieci z niepełnosprawnością. Istotne są starania, aby każde dziecko, w miarę swoich możliwości, potrafiło choć w drobnym stopniu zarobić na swoje utrzymanie i niezależność. A następna nasza wizyta w kompleksie szkół muzułmańskich, gdzie uczy się od przedszkola do studiów wyższych 35 000 uczniów, została szeroko opisana w lokalnej prasie.

Budowa domów i starożytne sztuki walki

Potem budujemy dom! No, nasze działanie ograniczyło się do wbicia palików wytyczających fundamenty jednego z licznych budynków powstających z inicjatywy klubów Rotary dla rodzin, które straciły dom w wyniku osunięcia się gruntu podczas ubiegłorocznych powodzi. Największy podziw budzą w nas te projekty, które dają ludziom szansę na zmianę życia. Tak jak powstająca szkoła, w której dziewczęta będą zdobywać zawód pielęgniarki czy budowane przedszkole w jednej z dzielnic Calicut.

Ostatni dzień w Calicut zaczyna się od mocnych wrażeń, bo od pokazu starożytnej sztuki walki Kalarippayattu (kalari), typowej dla Kerali, ściśle związanej z filozofią ajurwedyjskiej medycyny. Walczą zarówno mężczyźni jak i kobiety. Zachwycają swoją sprawnością, zwinnością i siłą. Ale gdy walczą z bronią, obawiam się, że w tej małej salce możemy stać się niezamierzonymi bohaterami pokazu. Szczególne wrażenie robi walka z użyciem giętkich mieczy urumi. Wyglądają jak długie metalowe taśmy, ciasno zwinięte, w czasie ataku rozwijają się z głośnym świstem stali na długość prawie dwóch metrów.

Pożegnalne spotkanie i konferencja

Wieczorne międzyklubowe spotkanie prowadzi pani Prezydent RC Calicut Beach Giri. Na ścianie wisi tablica w języku polskim „Witamy & Do Widzenia”, ponad połowę zebranych stanowią kobiety. Nasze panie w większości w sari. Jeszcze będziemy mogli nacieszyć oczy różnymi wzorami sari, na konferencji, na którą właśnie jedziemy do Wayanad. I nagle, tak jakby ktoś zrobił podsumowanie naszej wizyty w Indiach, kiedy w jednym miejscu spotykamy prawie wszystkich naszych gospodarzy z rodzinami, prezydentów klubów, oficerów i osób z którymi się związaliśmy w czasie naszej wizyty. Wrażenie obejrzenia filmu w przyspieszonym tempie! Bardzo cieszymy się z tych spotkań.

Na konferencji porusza się wiele ważnych i niejednokrotnie trudnych tematów, które mogą stać się kierunkiem działania klubów rotariańskich. Ale konferencja to również czas podziękowania za dotychczasowe działanie, radości z  odnoszonych sukcesów i wzajemne poznanie. No i prezentacja grup z zagranicy, którą reprezentujemy my, Meksykanki i kilku studentów z wymiany z Belgii, Brazylii, z Meksyku.

To już nasze pożegnanie z Keralą. I przedsmak kończącej się podróży do Indii. Jeszcze tylko długa podróż busem do Coimbatore, aby następnego dnia opuścić gościnne Indie. Nasi przyjaciele nie zawiedli i przyjechali na lotnisko, aby nas pożegnać.

Renata i Andrzej Marchowscy, RC Jelenia Góra

Fot. z arch. uczestników wyprawy

Zobacz też

Pomagają zbudować dom

Pomagają zbudować dom

Service above self. To motto każdego Rotarianina. Rotarianie z RC Młyniec Drugi głęboko wierzą, że pomagając innym zmieniają świat na…

Pożegnanie Krzysztofa Wróblewskiego

Pożegnanie Krzysztofa Wróblewskiego

Pożegnaliśmy w dniu 26 marca 2024 r. naszego Serdecznego Przyjaciela, Członka Rotary Club Zamość, Krzysia Wróblewskiego. Ceremonia pogrzebowa odbyła się…

Fakty na temat Rotary

Rotary to organizacja apolityczna i świecka, która łaczy ludzi wszystkich zawodów, narodowości i przekonań
Aktulanie ponad 1,2 mln Rotarian działa w 200 krajach i obszarach geograficznych, w 34 tysiącach klubów
Nasze motto brzmi: „Służba na rzecz innych ponad własną korzyść” (w języku angielskim "Service Above Self")
Jedną z najbardziej spektakularnych akcji podjętych przez Rotary International była zainicjowana w 1985 historyczna misja, uodpornienia wszystkich dzieci świata przeciwko chorobie Heinego-Medina.

Jedną z najbardziej spektakularnych akcji podjętych przez Rotary International była zainicjowana w 1985 historyczna misja, uodpornienia wszystkich dzieci świata przeciwko chorobie Heinego-Medina.

Pracując wspólnie z rządami wielu krajów oraz organizacjami pozarządowymi w kampanii Rotary Polio Plus zaangażowano 100 tysięcy wolontariuszy organizując szczepienia ponad miliarda dzieci. Dzięki tym wysiłkom Rok 2005 został uznany za rok uwolnienia świata od tej groźnej choroby. *****Kliknij na END POLIO NOW - by obejrzeć film o POLIO po polsku i zobaczyć, co mówią polscy lekarze oraz jak z POLIO walczy Rotary w Polsce*****

Jak działa Rotary?

Wspieranie pokoju
Wspieranie pokoju

Obecnie około 42 mln osób jest wysiedlonych w wyniku konfliktów zbrojnych lub prześladowań. Rotary Peace Fellows doskonali umiejętności, by wzmocnić działania pro pokojowe na świecie oraz rozwija zdolności mediacyjne lokalnych liderów by zapobiegać konfliktom.

Walka z chorobami
Walka z chorobami

Ponad 100 milionów ludzi każdego roku znacznie ubożeje z powodu wysokich kosztów medycznych. Staramy się poprawić i rozszerzyć dostęp do taniej i bezpłatnej opieki zdrowotnej na obszarach słabo rozwiniętych.

Dostarczanie czystej wody
Dostarczanie czystej wody

Ponad 2,5 miliarda ludzi nie ma dostępu do odpowiednich urządzeń sanitarnych. Co najmniej 3000 dzieci umiera każdego dnia z powodu biegunek wywołanych nieczystą wodą. Dajemy społecznościom możliwość rozwijania i utrzymywania systemów wodnych i sanitarnych. Wspieramy badania związane z wodą.

Opieka nad matką i dzieckiem
Opieka nad matką i dzieckiem

Co najmniej 7 milionów dzieci poniżej 5 roku życia umiera co roku z powodu niedożywienia, słabej opieki zdrowotnej i złych warunków sanitarnych. Aby zmniejszyć te dane, zapewniamy szczepienia i antybiotyki dla dzieci oraz zwiększamy dostęp do podstawowych usług medycznych.

Wspieranie edukacji
Wspieranie edukacji

67 milionów dzieci na świecie nie ma dostępu do edukacji a ponad 775 mln ludzi powyżej 15. roku życia to analfabeci. Naszym celem jest wspieranie lokalnych społeczności w ich dążeniu do uzyskania podstawowej edukacji i umiejętności pozwalających na godne życie.

Wspieranie lokalnej przedsiębiorczości
Wspieranie lokalnej przedsiębiorczości

Prawie 1,4 mld zatrudnionych ludzi żyje za mniej niż 1,25 $ dziennie. Realizujemy takie projekty, które zwiększają rozwój gospodarczy lokalnych społeczności i umożliwiają godną i efektywną pracę osobom młodym oraz starszym.