O drodze zawodowej, wyższości teatru nad filmem, działalności w Rotary, planach na przyszłość i o tym jaki powinien być prawdziwy Rotarianin, z aktorem warszawskiego Teatru Rampa, Past Prezydentem RC Warszawa Józefów rozmawiała Dorota Wcisła.
Na początku chciałam zapytać o Twoją drogę zawodową. Dlaczego akurat aktorstwo?
Kiedy byłem w przedszkolu, wystawialiśmy scenki dla rodziny. Traf chciał, że robiliśmy spektakl o Bałwanku. Rola była dla mnie stworzona, ale pojawił się jeszcze jeden chętny do jej zagrania. Pani wymyśliła casting i tak 47 lat temu, jako czterolatek brałem udział w jednym z pierwszych castingów zorganizowanych w tym kraju. Casting wygrałem i byłem najlepszym bałwanem w tym przedstawieniu. Podobno po premierze poinformowałem rodziców, że zostanę aktorem i tę dziecięcą deklarację powtarzałem niezmiennie przez kolejne lata włócząc się po scenach teatrzyków szkolnych w podstawówce, liceum i teatrze amatorskim „Zygzak” na warszawskim Targówku. Ten amatorski teatr był jednym z najstarszym w naszym kraju, więc miałem możliwość dotknąć namiastki prawdziwego teatru. Podobało mi się. Później był egzamin do Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Pokonanie dziewięciu innych chętnych na moje miejsce i wreszcie wymarzone studia. Były to najdziwniejsze studia na świecie. Dlaczego tak sądzę? Otóż wyobraźcie sobie kilkanaście osobowości profesorskich i kilkudziesięciu indywidualistów w wieku małpio szkolnym pod jednym dachem. To była prawdziwie wybuchowa artystyczna bohema. Ze wszystkimi konsekwencjami. Warto było!
Czy w rodzinie były tradycje aktorskie?
Rodzice, byli zszokowani moim wyborem, bowiem byłem pierwszym, w naszej rodzinie, który zdecydował się na życie aktorskie. Moja rodzina wydawała z siebie muzyków: zawodowych i amatorskich, ale aktorów – nie. Byłem, więc przysłowiową „czarną owcą”. Jako najmłodszy w rodzinie czułem jednak wsparcie ze strony najbliższych i nieco dalszych krewnych. Niestety mój zawód nie przyciąga rodzinnych tłumów i na widowni widzę niezmiennie raczej obce twarze.
Wolisz film czy teatr?
„Film to taka taśma” wypaliła kiedyś jedna z osób zdających do łódzkiej filmówki. Ja uważam tak samo. Mimo iż film jest „złotym cielcem” aktorskich sukcesów, to ich ubogim źródłem jest teatr. Wolę pić bezpośrednio ze źródła! Nigdy nie byłem krezusem, ale też nigdy o to nie zabiegałem. Nie biegam po castingach, a kiedy moja agencja aktorska się rozwiązała, nie poszukałem innej. Stoję na obrzeżu tego zawodu, chociaż osobiście uważam, że stoję w jego centrum. Podzielam pogląd, że teatr jest najwyższą formą sztuki aktorskiej. Pracując w teatrze podążam za głosem serca. Przyznam jednak, że moim priorytetem zawsze była i jest rodzina, później długo, długo nic!
Posiadasz bogaty dorobek aktorski a tyle w Tobie skromności?
Pewnie stąd.
Jak sam powtarzasz, jest jeszcze wiele do zrobienia? Jakie są kolejne plany?
Zanim odpowiem na to pytanie, przytoczę historię napisaną przez Gombrowicza, otóż bohater opowiadania idąc plażą napotkał leżącego na grzbiecie żuka. Odwrócił go, czym uratował mu życie. Za chwilę natknął się na kolejnego i kolejnego i następnych kilka. Tym też pomógł i uratował od niechybnej śmierci, ale żuków leżących na plecach przybywało i za chwilę natknął się na tysiące innych… Po przeczytaniu tego opowiadania uświadomiłem sobie, że nie pomogę wszystkim żukom. Nikt nie pomoże. Po prostu nie i już. Wszędzie natykamy się na leżące na plecach żuki. Trzeba z tym żyć, ale nie wolno z takiej plaży uciekać. Nie jesteśmy cudotwórcami, lekarzami, Bogami, ale mamy kręgosłup, powiedzmy moralny, dzięki któremu dajemy radę nieść pomoc częściej i bardziej niż inni. Trwa to już 111 lat. Czy to źle? Oczywiście, że nie! Tylko, dlaczego tak często musimy odpowiadać na pytania, – Po co to? Dlaczego? I najgorsze z nich – Ile, lub co z tego macie? Będąc Rotarianinem uodporniłem się na takie zaczepki, niemniej niezmiennie uważam to za uwłaczające. W takich momentach wiem, że ludzie traktują mnie jak skończonego, acz nieszkodliwego idiotę. Mmm… trzeba robić swoje. Nauczyłem się nie zadzierać nosa i patrzeć pod nogi. Dzięki temu widzę prawdziwych ludzi, którym warto i trzeba pomóc. Tutaj też są dzieci, które dla mnie zawsze będą najwyższym priorytetem.
Od kiedy działasz w Rotary?
Mam zaszczyt być Rotarianinem od 12 lat.
Kto zaprosił Cię do Klubu?
Jako guest speakera zaprosiła mnie i moją żonę – Dorotę nasza Przyjaciółka, Anna Wieczorek. Nigdy nie ukrywałem i nie ukrywam, że podstawowym motorem moich działań jest właśnie żona. Osoba kreatywna, przebojowa i niezmordowana, jako nauczyciel, społecznik i wymagający zwierzchnik dla pracowników. Chwilę po ślubie zaczęliśmy pracować na rzecz społeczności lokalnej na warszawskiej Woli. Setki dzieciaków miały frajdę z organizowanych dla nich społecznie choinek, mikołajów, wakacyjnych dożywień, projektów artystycznych itd. Itp. Po kilkunastu latach zaczęło do nas docierać, że dłużej tak się nie da i właśnie wtedy wyszło nam naprzeciwko Rotary. Na spotkaniu w Hotelu Europejskim pokazaliśmy trzy tomy kronik dokumentujących naszą pracę z dziećmi i… już nas nie wypuścili! Po trzech latach żona zmieniła pracę i nie mogła pozostać aktywnym członkiem Klubu. Jednak w RC Warszawa Józefów zawsze traktowaliśmy się jak rodzina i kiedy tylko pojawiamy się z żoną na spotkaniu, jest witana jak ktoś bliski i oczekiwany. To jedna z najmocniejszych cech RC Warszawa Józefów. Jesteśmy rodziną!
Jaki według Ciebie powinien być Rotarianin?
Już jesteśmy pięknymi ludźmi. Pięknymi wewnętrznie. Nie potrzeba nam „wzorca metra Rotarianina z Sevres”, bo naszą siłą jest różnorodność. Wspomniałem o kręgosłupie moralnym, to powinna być poważna cecha każdego Rotarianina. Zrzeszamy się, bo chcemy przebywać w podobnym towarzystwie. Osoby nieobdarzone empatią, stroniące od filantropii, niekreatywni i nieaktywni nie powinni zostawać Rotarianami. Podkreślam słowa nie powinni, ponieważ zostają, mimo braku Tych cech. Czasem pytam siebie, po co im to? Jak myślicie, po co?
Jak w ciągu minuty, jadąc windą z nieznajomą Tobie osobą, scharakteryzowałbyś ideę Rotary International i działalność Rotarian w Polsce i na świecie?
Kiedyś na to pytanie odpowiedziałem (na szczęście w duchu) – „Koń, jaki jest, każdy widzi” Gryzłem się w język, śmiałem i płakałem jednocześnie, czym pewnie nie zjednałem sobie serca rozmówcy. Teraz jestem Past Prezydentem jednego z najstarszych Klubów w Polsce, więc chyba jestem przygotowany: Zaczynam od tego, że jestem członkiem organizacji pomocowej, dla której standardy moralne są bardzo ważne. Wspominam, że Rotary jest organizacją założoną w 1905 roku w Chicago i obecnie stało się stowarzyszeniem o zasięgu światowym. Dodaję, że mamy milion dwieście tysięcy członków i że Rotary jest afiliowane przy ONZ. Kontynuując (zostały mi jeszcze trzy piętra?) wskazuję priorytety Rotary na święcie, a więc pokój, edukację wodę i projekt wyeliminowania Polio. Jeżeli na parterze mój rozmówca, czeka, abym to ja pierwszy wyszedł z windy, przystaję w drzwiach, wręczam wizytówkę i zapraszam go na cotygodniowe, otwarte spotkanie naszego Klubu połączone z kolacją w Hotelu InterContinental.
Zawodowo aktor a prywatnie? Jaki jesteś poza pracą? Jak odpoczywasz i co najchętniej robisz?
Trzy lata temu zbudowaliśmy domek pod Warszawą. Ze strachu zaczałem kopać w ziemi, aby posiać trawę, posadzić parę drzew, ot taki niewielki ogródek. Mój strach okazał się jednak tak wielki, że kopałem i kopałem bez przerwy przez trzy lata, aż dokopałem się do drugiego miejsce w corocznym konkursie na najpiękniejsze ogrody Gminy Jabłonna. Tak odpoczywam. Jednak, aby się nie znudzić odpoczynkiem, powałałem do życia nieformalną organizację „Wolontariat Skierdy”, dzięki któremu zmieniamy rzeczywistość w naszej i sąsiednich wsiach. Kiedy zostaje mi trochę wolnego czasu marzę o wędkowaniu, a pozostałe minuty mam zarezerwowane dla rodziny.
Reasumując jestem szczęśliwym mężem i ojcem. Spełnionym aktorem realizującym dziecięce marzenia. Aktywnym Rotarianinem, który dzięki wsparciu i pomocy Klubu może skutecznie pomagać potrzebującym. Jestem także mieszkańcem pięknej wsi Skierdy, w której posadziłem cząstkę serca i to serce (chyba) się przyjęło! Czego chcieć więcej?
Piękne resume i masz rację, czego chcieć więcej…
Kończąc chciałbym zaznaczyć, że zainteresowanie moją osobą i rotariańską przygodą jest wynikiem tego, że członkowie Klubu Rotary Warszawa Józefów – „najwspanialszego Klubu w Dystrykcie 2231” obdarzyli mnie zaufaniem i powierzają mi realizację wielu wspaniałych projektów.
Dziękuję za rozmowę.
Fot. z pryw. arch. Roberta Tondery
Robert Tondera (ur. 21 kwietnia 1965 roku w Warszawie) – polski aktor teatralny, filmowy i dubbingowy. W 1989 roku ukończył PWST w Warszawie. Od 1989 do 2007 roku występował w Teatrze Nowym w Warszawie (m.in. asystent dyr. Adama Hanuszkiewicza).
Od 1 listopada 2007 jest aktorem w Teatrze Rampa na warszawskim Targówku.
Jest reżyserem spektakli Cywilizacja Vivat! oraz Dziwnaki i Święto Lasu w Teatrze Nowym i współautorem tomiku „Niekompatybilni”. Jest autorem książki dla najmłodszych Dziwnaki i Święto Lasu oraz scenariusza teatralnego Cywilizacja Vivat!.
Jest członkiem Klubu Rotary Warszawa Józefów, ZZAP, ZASP i ZAiKS. Zagrał oraz użyczył swojego głosu w kilkuset różnych filmach.
Od 12 lat jest członkiem RC Warszawa Józefów. Trzykrotnie wyróżniony odznaką PHF – najwyższym odznaczeniem rotariańskim. W kadencji 2010/2011 był Prezydentem Klubu, a aktualnie jest jego Wice Prezydentem. Był także Mistrzem Ceremonii. Podczas jego prezydencji w 2011 roku RC Warszawa Józefów otrzymał wyróżnienie od Prezydenta RI za budowanie przyjaźni i rotariańską służbę. Realizował w swoim klubie wiele projektów.