Jako przedstawiciel Fellowship Cycling to Serve na Polskę – czyli kolarskiego fellowship’u Rotarian – miałem przyjemność wizytować koleżanki i kolegów z RC Karpacz Karkonosze w dniach 6-7 września 2025 r. A była to przednia wizyta – albowiem 7 września klub organizował 13 edycję Rajdu Rowerem na Śnieżkę.
W sobotę, 6 września, po pysznej karpatce i obowiązkowej wymianie proporczyków przed klubowym miejscem spotkań – czyli Pensjonatem Dom Potok klubowego kolegi Zygfryda z aktualnym Prezydentem Klubu, Arturem Muckusem, udaliśmy się do biura zawodów, gdzie członkowie klubu rozkładali pękate worki z zestawami startowymi dla zawodników, na który już czekali zawodnicy jutrzejszego rajdu, na numer, który upoważnia to jakże rzadkiego legalnego wjazdu rowerem do Karkonoskiego Parku Narodowego. Biuro zawodów tego dnia było czynne przez kilka godzin do samego zmroku.
W niedzielę jednak odsypiania nie było. Biuro zawodów już w gotowości operacyjnej o 5:50 rano, bo ostatni zawodnicy odbierali zestawy od 6:00, a start honorowy o 7:45. Na miejscu już wszyscy klubowicze w żółtych kamizelkach organizatorów, wydający numery startowe, zagrzewający przez mikrofon startujących aż do 7:45 gdy Staszek Chromiński, pomysłodawca rajdu, rozpoczął odprawę i dał sygnał kolarzom do wyjazdu. W obstawie policji i przy zablokowanych drogach 300 kolarzy ruszyło spod biura zawodów by niecałe 1,5 km dalej ustawić się do startu ostrego o 8:00 rano. W końcu ruszyli – 13,5 km dystansu i ponad 1000 m przewyższeń to nielada wyzwanie – limit czasu wynosi 2 godziny 30 minut. Jednak pierwsi dojeżdżają poniżej godziny, a pierwsza na mecie w kategorii kobiet zameldowała się jak co roku od kilku lat Elwira Kuziel, od lat też wspierająca organizacyjnie klub. My tym razem bez ścigania, tylko spacerem po trasie od Domu Śląskiego do Obserwatorium na Śnieżce, co też jest nielada wyzwaniem dla wielu, ale w tak piękny dzień było czystą przyjemnością obserwować ostatniego uczestnika, który z czasem 2 godziny 37 minut, pomimo wieku przeszło 75 lat, zdołał rowerem na Śnieżkę wjechać!
Końcówka to już zjazd w dwóch kolumnach spod Domu Śląskiego, gdzie był zorganizowany bufet dla zawodników, w asyście GOPRu. Klubowicze w kamizelkach zabezpieczali nie tylko całą trasę, ale razem z GOPRem pilotowali kolumny w dół do Świątyni Wang. Na koniec – dekoracja zwycięzców i uczta makaranowa – obowiązkowe danie każdego kolarza.
Najważniejsze jest jednak to, że działalność klubu przyniosła wymierny efekt – po odjęciu kosztów organizacji, klub był w stanie przeznaczyć ponad 100 tysięcy złotych na zakup 11 pomp insulinowych najnowszej generacji, które zostały przekazane Klinice Endokrynologii i Diabetologii Wieku Rozwojowego we Wrocławiu.
Michał Skup, RC Warszawa Fryderyk Chopin, Fellowship Kolarski
Fot. z arch. Michała Skupa, RC Warszawa Fryderyka Chopina



















