Wyobraź sobie świat pogrążony w chaosie. Gdzie dzieci drżą z zimna w ciemnych sierocińcach, a niewinni ludzie szukają schronienia przed gradem pocisków. To rzeczywistość Ukrainy, kraju rozdartego wojną. Lecz w tym mroku rozbłyska iskra nadziei. To Rotary, organizacja, która nie tylko mówi o pomocy, ale działa. Setki busów przemierzają zniszczone drogi, niosąc ratunek tym, którzy najbardziej go potrzebują. 600 busów, dziesiątki tysięcy dzieci, setki tysięcy istnień ludzkich. To nie tylko liczby, to historie ludzi, którym Rotary przywraca nadzieję i wiarę w lepsze jutro.
Od czasu agresji rosyjskiej na Ukrainę, Polski Dystrykt Rotary i jego partnerzy dostarczają pomoc humanitarną dzieciom w sierocińcach i wewnętrznym uchodźcom przebywającym na terenie całej Ukrainy. Żywność, środki higieny i inne rzeczy potrzebne do życia dostarczamy bezpośrednio do miejsc, gdzie przebywają potrzebujący, samochodami jadącymi w zgrupowanych konwojach, a po dotarciu na miejsce rozładowujemy je metodą „z ręki do ręki”.
W pomoc tą zaangażowani są rotarianie z całej Polski, a zwłaszcza członkowie przygranicznych klubów Rotary. Rotarianie kierują pojazdami, pomagają przy załadunku i rozładunku, spędzając często wiele dni w podróży, docierając w coraz odleglejsze rejony Ukrainy a równocześnie coraz bliżej linii frontu.
Wszystkie te działania są możliwe dzięki środkom Fundacji Common Man for Ukraine, w której działania zaangażowani są: Lisa Mure, Susan Mathison, Steven Rand i Alex Ray oraz dzięki środkom z klubów z Europy i ze świata.
Sytuacja w ukraińskich sierocińcach jest bardzo trudna. Placówki są przepełnione, a to prowadzi do deficytów w wyżywieniu, materiałach do nauki i wielu innych rzeczach potrzebnych do funkcjonowania. Najtrudniejsza jest zima. Bombardowania, powodują przerwy w dostarczaniu prądu i ciepła, zajęcia pedagogiczne oraz zabawy dzieci często odbywają się w ciemnościach i chłodzie.
Na początku tego roku dostarczyliśmy pomoc do wiosek położonych w obwodzie mikołajewskim i chersońskim, które na początku agresji rosyjskiej były spustoszone, a następnie zalane przez wody Dniepru po wysadzeniu tamy w Nowej Kachowce. Zobaczyliśmy tam wielkie zniszczenia i tragedie ludzi, którzy zostali bez dachu nad głową i bez nadziei. Infrastruktura handlowa tam nie istnieje, do najbliższych miejscowości z zaopatrzeniem jest kilkadziesiąt kilometrów. Co więcej, w miejsca te są stale ostrzeliwane. Nazajutrz po dostarczeniu pomocy na jedną z tych wiosek spadła rakieta.
Wkraczając na teren kraju pogrążonego w wojnie, jest wiele zagrożeń. Powodzenie całego przedsięwzięcia zależy od wielu czynników. Kluczowym z nich są na pewno pojazdy, którymi jeździmy w konwojach. Wyruszając w strefę wojenną musimy mieć pewność, że pojazdy są sprawne, że mamy koła na wymianę. Przecież ukraińskim szosom daleko jest do europejskich standardów. W razie usterki musimy liczyć tylko na siebie.
Do dziś w konwojach pojechało przeszło 600 busów, w tym ponad 400 do sierocińców. Dotarliśmy do miejsc, w których znajdują się dziesiątki tysięcy dzieci i setki tysięcy potrzebujących.
W samym obwodzie zaporoskim naszą pomoc otrzymało około 200 tysięcy wewnętrznych uchodźców. Na tyle też szacujemy pomoc dla Charkowa. Mamy informacje o miejscach, do których jeszcze żadna pomoc nie dotarła. Będziemy kontynuować naszą misję, dopóki starczy sił i środków.
Ryszard Łuczyn, Koordynator pomocy Ukrainie w Dystrykcie 2231 Polska, Przewodniczący ICC Polska-Ukraina, Krajowy koordynator ICC
Dorota Wcisła, RC Elbląg Centrum